miejskie safari
Projekt był kontynuacją inicjatywy z 2013 roku, która przypominała, że miasto to nie tylko domy, ulice, samochody ale również dzikie zwierzęta takie jak łosie, kuny, lisy i inne. Wiele uwagi poświęciliśmy „krajobrazom trzecim”, czyli tym przestrzeniom w mieście, które rozwijają się bez ingerencji człowieka. Głównym założeniem programu było pokazanie, że miejskie nieużytki wcale nie są nieużytkami, ponieważ budują miejską bioróżnorodność. Podczas wieloetapowych warsztatów uczniowie zdobywali wiedzę na temat roślinności ruderalnej oraz owadów ją zamieszkujących, m.in. tworząc monotypie, które finalnie znalazły się w „Atlasie nie wszystkich owadów i chwastów Warszawy”.
Atlas graficznie opracował zespół projektantek (Edyta Ołdak, Pani Jurek, Paulina Pankiewicz), dopełnieniem były prace wykonane podczas warsztatów w szkołach. Tym samym prace uczestników zaistniały w przestrzeni publicznej dając dowód na to, że dziecko może realnie wpływać na estetykę swojego otoczenia.
Adresatami projektu były dzieci z publicznych i niepublicznych szkół podstawowych. Podczas realizacji projektu uczestnicy spotkali się ze specjalistami: architekt, architekt krajobrazu, entomolog, grafik. Warsztaty aktywizowały w kierunku zdobywania wiedzy zarówno przyrodniczej, jak i wizualnej, architektonicznej i medialnej.
Finałem był “Atlas owadów” z udziałem dziecięcych grafik oraz prezentacja dziecięcych realizacji w przestrzeni miejskiej (wystawa). Program obejmował trzy spotkania (maj, czerwiec) po 2×45 minut każde.
Marta Tomasiak: W samych środkach miast, przy śmietniskach, na nieodwiedzanych podwórkach czy w pustostanach wyrosły dzikie ogrody. Niekontrolowane przez człowieka, ani nie uprawiane kwitną, pachną i często nadają się do… zjadania! Takie ogrody, zazwyczaj dobrze schowane, na tyłach domów czy ulic, to małe zielone kieszonki. Plamki miejskiej roślinności pomiędzy wybetonowanymi ulicami i budynkami. Te plamki, jedna obok drugiej – łączą się ze sobą i tworzą długie pasma, które nazywane są zielonymi korytarzami. Korytarze bywają długie na setki metrów, biegną czasem nawet przez wszystkie dzielnice, łącząc się z dziko rosnącą zielenią lasów i łąk poza miastem.
Kieszonki ogrodów tworzą dzikie rośliny, które popularnie nazywamy chwastami. Kwitnąc, dają pożywienie miejskim owadom. W dzikich ogrodach pojawia się sporo różnych gatunków roślin – to jak restauracje z bardzo długą listą dań dostępną dla owadów. Można wybierać dowoli. Lista dań zmienia się sezonowo razem z okresami kwitnienia poszczególnych roślin.
Igor Siedlecki: Niektórym wydaje się, że miasto to owadzia pustynia. Nieprawda, miasto pełne jest różnorodnych środowisk, w których spotkać można najróżniejsze gatunki bezkręgowców. Są bardziej naturalne parki, w których można natknąć się na owady, takie jak ważki, chrząszcze i miejsca typowo „ludzkie”, jak na przykład zsypy w blokach, w których prusaki, mrówki faraona czy rybiki cukrowe czują się jak ryby w wodzie. Jednak większość owadów wybiera dzikie fragmenty terenu pozostawione przez człowieka, miejsca porastane przez wiele gatunków roślin, miejsca niezadeptywane, czyli właśnie krajobrazy trzecie. Kryją one wiele mikrosiedlisk zamieszkiwanych przez najróżniejsze owady. Jakie? Przekonajcie się sami!
Projekt został dofinansowany ze środków Urzędu m.st. Warszawy
